Tekst: Maryla Adamčíková | Foto: Lukáš Duspiva
W dzisiejszym wywiadzie przedstawiamy Ivę Kuśnierzovą, która od pięciu lat pracuje w FINIDR na pakowaniu. Jeśli chcesz uzyskać od wyszkolonego barmana wskazówkę dotyczącą jesiennego drinka na chłodne wieczory, koniecznie przeczytaj do końca.
Sezon wakacyjny już za nami, ale powspominajmy jeszcze lato. Gdzie Pani spędziła wakacje?
W tym roku byłam na Morawach Południowych, gdzie łowiłam ryby i zwiedzałam okolicę na rowerze. Lubię to. Łowiłam głównie w okolicach Pálavy, a konkretnie w Mušovie. Zazwyczaj ludzie jeżdżą na Morawy Południowe na wino, ale ja wolę śliwowicę. Jeżdżę na rowerze, co jest moim ulubionym zajęciem, jeździłam po ścieżkach rowerowych między winnicami, odwiedziłam Pasohlávky i historyczny Mikulov.
Poza Morawami Południowymi wybieram się na krótsze wycieczki do zamków lub znanych miast. Co ciekawe, zabieram ze sobą wykrywacz metali, za pomocą którego znajduję różne przedmioty na polach po żniwach.
Pobyt w Horní Lomnej z wnukami był dla mnie przyjemnością. Chłopcy mają cztery i siedem lat i są wspaniali. Razem wybraliśmy się na jagody i grzyby. W październiku czekają mnie kolejne wakacje, kiedy pojedziemy do wąwozu Macocha. Z niecierpliwością czekam nie tylko na słynny wąwóz, ale także na inne ciekawe miejsca w okolicy, przez które chcemy przejechać na rowerach. A wszystko to robię z moim przyjacielem, który to wszystko przygotowuje i dziękuję mu za to.
Jak długo łowi Pani ryby?
Od około trzech lat, ale tylko rekreacyjnie, kiedy wrzucam przynętę do wody i czekam, czy któraś zadziała. Tam właśnie lubię czytać. To całe moje wędkarstwo. To jest fajne.
Jaki był Pani najlepszy połów?
Nic oszałamiającego, to był 60-centymetrowy karp. Złowiłam go w tym roku również na Morawach Południowych, niedaleko Kyjova. Zwykle wypuszczam wtedy ryby. Jak powiedziałam, na luzie. Moje najlepsze połowy są na kukurydzę z puszki. Łowiłam też węgorze, również w Palavie, ale dla mnie to brzydka ryba, wąż, który tak dziwnie się wije po wylądowaniu.
Niektórzy ludzie łowią ryby, ale nie lubią ich na talerzu, a Pani?
Jem karpia nie tylko na Boże Narodzenie, ale także wtedy, gdy go złapię i po prostu nie wypuszczę. Wiem, jak go przygotować, czyli zabić, wypatroszyć, a potem zazwyczaj usmażyć. Na prośbę rodziny lub przyjaciół częściej łowię jesienią, aby każdy miał wystarczająco dużo karpia na Boże Narodzenie. Jeździmy też w tym celu nad zaporę Těrlicką lub przywozimy latem karpie z Moraw i je mrozimy. Smak karpia z Moraw jest o wiele lepszy, po prostu inny. Chciałabym też kiedyś mieć na talerzu szczupaka, ale jeszcze nie udało mi się go złowić.
Zabiera Pani z sobą na ryby także wnuki?
Tak, byli ze mną kiedyś, ale na chwilę, potrafią być całkiem spokojni, ale nie trwa to długo. Wciąż brakuje im cierpliwości.
Jakie są Pani inne zainteresowania?
Kiedy mam czas i nie jestem zajęta wnukami, lubię jeździć na rowerze lub ćwiczyć. Kiedyś chodziłam na aerobik, ale teraz nie mam już tyle czasu. Czasami chodzę w góry, przede wszystkim w Beskidy. Ostatnio wybrałam się na Kamenitý i Slavíč. Pochodzę z Karwiny, więc Beskidy są najbliżej.
Pani Ivo, pracuje Pani w FINIDR od 5 lat, zaczynała Pani jako operator maszyny pakującej na produkcji. Jak wygląda Pani praca?
Najpierw muszę dostosować maszynę do rodzaju opakowania. Czasami pakuję książki pojedynczo, po dwie, pięć, dwadzieścia, w zależności od życzeń klienta. Odczytuję to z komputera przy maszynie. Książki przechodzą przez taśmę, przez maszynę pakującą, gdzie są owijane w folię i wychodzą na końcu maszyny. Wyjmuję je i kładę na palecie. Nie owijam jednak całej palety, robią to podczas wysyłki. Praca na maszynie pakującej jest wymagająca, ale sprawia mi przyjemność. Świadczy o tym fakt, że pracuję na tym samym stanowisku od pięciu lat. Mam też świetną koleżankę, z którą się dogaduję. Chociaż jest tu od niedawna, już zna się na swojej pracy, jest pracowita i bardzo się z tego cieszę.
Obecnie pracuje Pani w FINIDRze „B”, ale ma Pani również doświadczenie w pracy na maszynie w budynku „A”, czy maszyny są takie same?
Pracowałam w FINIDRze „A” trzy lata, a to jest mój drugi rok przy rzece. Tak, maszyny są takie same, ale w obecnym miejscu pracy maszyna jest nieco starsza, więc myślę, że jest podobna do mnie i dlatego mi odpowiada. Maszyny w „B” są starsze, ale uważam, że są łatwiejsze w obsłudze.
Pani może już porównać oba oddziały, jak to wygląda?
Jest inaczej. Nasz budynek jest starszy, ale przewiewny, można otworzyć okna, jest mniej maszyn i ludzi. „A” jest dla mnie za duży, zbyt nowoczesny, za dużo ludzi, za dużo maszyn, po prostu wszystko. Jest też inaczej między nami, jest jak w rodzinie, wszyscy się dogadujemy. To także zasługa Martina Raiskuba, kontrolera produkcji, który z nami pracuje. Wszyscy jesteśmy z niego zadowoleni. Łatwo się z nim dogadać, służy radą, pomaga każdemu, kto do niego przyjdzie. Wszystko dobrze rozwiązuje. Ogólnie jesteśmy zadowoleni z kierownictwa, czyli także z majstrów, Ani Moskały i Jarka Andrýska. Wiele osób nie poszłoby już do starej hali, lubią „A”, lubią gwar, dużo ludzi, nowoczesne maszyny, jarzeniówki… Mnie się to nie podoba.
Co robiła Pani przed rozpoczęciem pracy w FINIDRze?
Przez 15 lat pracowałam jako sprzedawczyni w sklepie spożywczym, a wcześniej jako barmanka. Tego się właśnie uczyłam. Nigdy nie miałam pojęcia, że będę pracowała w drukarni. Nie miałam pojęcia, jak powstają książki, co jest potrzebne do stworzenia takiej książki. Kiedy dostaję w swoje ręce dobrą książkę, lubię ją czytać, tak jak w przypadku ryb, ale nie mam określonego gatunku.
Letnie drinki już za nami, ale jako była barmanka, czy mogłaby Pani udzielić naszym czytelnikom kilku rad dotyczących jesiennych drinków? Czy będzie to śliwowica?
To było dawno temu, teraz bardziej inspirują mnie dawne koleżanki. Oprócz klasycznego grzańca, grogu i herbat z rumem, oto kilka wskazówek, które możemy przygotować na zimne jesienne wieczory:
Gorąca gruszka
4 cl gruszkówki (50%) i 16 cl soku gruszkowego – wymieszać, zagotować i napój gotowy – świetnie rozgrzewający
Hot Love
8 cl ginu, 2 cl likieru brzoskiwniowegp, 1 cl soku cytrynowego, 10 cl soku żurawinowego – w garnuszku rozgrzać pod 100 °C
Hot Apple
5 cl fernetu, 20 cl gorącego soku jabłkowego, plasterek cytryny i limonki, całe goździki i cynamon – wymieszać sok z fernetem, podgrzać i wlać do szklanki z cytryną i limonką
Niech smakuje! Życzę wszystkim udanej jesieni, a drukarni dużo pracy.
Iva Kuśnierzová
Znak zodiaku: Skorpion
Najbardziej doceniam w moich współpracownikach kiedy są szczerzy i mówią, co im leży na sercu
Najlepsze w FINIDRze „B“ okna, które można otworzyć
Bez czego nie mogę się obejść podczas wędkowania oczywiście bez wędki i kołowrotka.
Moją najciekawszą wycieczką rowerową była na winnym szlaku rowerowym wokół Nové Młyny
Jaką jestem babcią prawdopodobnie jak każdy inny – lubię swoje wnuki rozpieszczać, rozmawiać z nimi i przytulać je